poniedziałek, 19 kwietnia 2010

10 kwietnia

Jest już po. Po tygodniu żałoby, czasie zadumy i celebracji. Co pozostanie? Media mówią o przebudzeniu, poczuciu jedności, patriotyzmie. Ulicami mojego miasta przeszły marsze pamięci, ale i pochód organizacji nacjonalistycznej. Co się przebudziło? To co piękne czy to co straszne?
A może obie rzeczy?

środa, 16 grudnia 2009

Zawężenie

Jakie skojarzenia budzą słowa „sztuka współczesna”? Anarchia, publicystyka, prowokacje, konfrontacja, rewolucja, nowość, awangarda…
Dlaczego tylko tyle?
Ograniczenie potocznego wydźwięku pojęcia sztuki współczesnej wyłącznie do jej wybranych i niekoniecznie dominujących kierunków jest manipulacją (czy świadomą?). Wypaczony obraz sugeruje fałszywy stan faktyczny, jakby większość żyjących artystów istotnie tylko te kierunki uprawiała, jakby większość żyjących odbiorców tylko nimi oddychała. Przestano widzieć inne postawy. Jakby tylko do tego wycinka należał rząd dusz… A przecież tak nie jest.
Zostawmy na inny post dywagacje gdzie jest margines, a gdzie centrum… Potoczne rozumienie wymowy sztuki współczesnej nie obejmuje artystów tworzących klasycznie, nierewolucyjnie; nie do końca mieszczą się tam również ilustratorzy, autorzy komiksów… Wciąż powstają portrety, pejzaże i martwe natury. I wbrew wszystkiemu znajdują odbiorców, podejrzewam nawet, że całkiem sporo. I również jest to sztuka współczesna – tworzona i przeżywana tu i teraz; również jest to sztuka współczesna.
Czy tylko „również”?

środa, 2 grudnia 2009

poniedziałek, 2 listopada 2009

Arte Polo

Krasnale niedawno ekshumowali jedno z popularniejszych haseł Słowniczka Artystycznego Rastra, a mianowicie Arte Polo. Pozwolę sobie coś dorzucić, na początek fragmenty rastrowej definicji:
"(...) ARTE POLO - gatunek we współczesnej plastyce polskiej o specyfice zbliżonej do disco polo w muzyce. Wartości czysto artystyczne zostają w nim zastąpione wartościami komercyjno-rozrywkowymi. Popularny jednak - odmiennie niż disco polo - także wśród eli społecznych, od niewyrobionej publiczności po niektóre kręgi kolekcjonerów, galerników i krytyków. (...)
W świadomości mało zainteresowanego sztuką Polaka jest to jedyny, główny i najlepszy nurt we współczesnej plastyce, co bez wątpienia przyczynia się do komercyjnego sukcesu tego gatunku. ARTE POLO jest z natury fabularne i figuratywne, co przekonuje widza, iż autor musiał się poważnie napracować nad swoim dziełem: wymyślić temat, a potem jeszcze namalować wszystko „jak żywe”. To wszystko jest oczywiście fikcją gdyż po pierwsze twórcy ARTE POLO malują w kółko to samo, nie muszą więc nic wymyślać, a po drugie tak naprawdę unikają poprawnego anatomicznie rysunku i zastępują go własną, obrzydliwą, karykaturalną manierą, co również, rzecz jasna, nie kosztuje ich wiele fatygi. ARTE POLO jest programowo brzydkie, po to aby zaspokoić potrzeby złego gustu polskiej publiczności.
Do największych rekinów ARTE POLO należą tacy potentaci jak wspomniany już Jerzy Duda-Gracz, czy Zdzisław Beksiński, których działalność w zasadzie nie daje się opisywać terminem sztuka. (...)"

Tu pojawia się moja wątpliwość - pamiętając, że charakterystycznymi cechami muzyki disco polo były z jednej strony, banalne, życiowe tematy, a z drugiej skrajnie uproszczona muzyka (czyli forma) - to co tu jest bliższą, malarską analogią: fantastyczne wizje Beksińskiego, Dudy-Gracza, Starowieyskiego ujęte w wypracowaną warsztatową formę, czy może raczej Arte Polo realizuje się w modnym malarstwie epigonów Sasnala, banalnym w temacie, o formie tak uproszczonej i czytelnej jak estetyka znaku drogowego?

Kto naprawdę maluje "Majteczki w kropeczki"?

wtorek, 27 października 2009

Odwaga

"Wiem, jak ogromnej trzeba odwagi, aby się przyznać dzisiaj, na obrazie, do miłości, zachwytów, wyznań, tkliwości, tęsknoty, udręk czy uniesień, skoro byle śmieć przyniesiony do galerii, aspiruje do rangi dzieła sztuki. (...)"

Jerzy Duda-Gracz w słowie wstępnym do katalogu malarstwa zielonogórskiej artystki Jolanty Zdrzalik.

piątek, 16 października 2009

Ryk jelenia

Historia strachu przed pięknem jest historią ciekawej patologii sztuki współczesnej. Od kiedy zakodowano przysłowiowego jelenia na rykowisku lub łabędzia w stawie jako symbole artystycznego dna i bezguścia, artyści starają się trzymać od tego jak najdalej. A nawet jeszcze dalej; margines bezpieczeństwa poszerza się skokowo obejmując obecnie wszystko co dawniej uznawano za piękne, grę kolorów, perfekcję formy, temat…
Przedstawienia sielskie i estetyczne stały się wstydliwe, ewentualnie wstydliwie komercyjne i forma sztuki wysokiej stawała się coraz bardziej szorstka, antyestetyczna, toporna. Ze strachu przed tandetą zarąbano piękno.
A może po prostu pokazanie piękna było zbyt trudne, ryzyko popadnięcia w cukierkowość zbyt wysokie? Tak czy inaczej kategoria piękna przestała funkcjonować w sztuce nowoczesnej, stała się podejrzana a określenie "ładny obraz" zdecydowanie nie jest już komplementem. Oczywiście uzasadniono to lawiną wielkich słów i szczytnych deklaracji - że sztuka zaangażowana, że nowa estetyka, że kajdany warsztatu i marsz ku przyszłości. I czasem pewnie tak.
Ale widzę też za fasadą górnych doktryn zwyczajny strach. Strach, że pokazać piękna się nie uda, że to zbyt trudne, zbyt ulotne, zbyt łatwe do wyśmiania…
Strach przed rykiem jelenia i lotem łabędzia.
Odwagi.

piątek, 2 października 2009

Karma

Czym karmić mieszkańców Artświata? Czy napełniać paśniki groszem publicznym, na którym wzrośnie sztuka wielka, czysta i prawdziwa? Paśnik zagwarantuje, że szlachetni mieszkańcy kniei nie będą już musieli zmagać się z prozą bytu. Trzeba tylko zagwarantować, że szafarze karmy dzielić będą ją równo, niepomni na osobiste preferencje, że będą to umysły światłe i otwarte nie pragnące w ten sposób promować swych poglądów i pupili, ani też dające się podejść wytrawnym pieczeniarzom. Wtedy podobno się uda.
Można też zdać się na łaskę doboru naturalnego; wstrzymać publiczne dotacje i razem z duchem Darwina obserwować krwawe polowania i wymieranie nieprzystosowanych gatunków. Przetrwają ci, których sztuka rzeczywiście jest komuś osobiście potrzebna, lub ci, którzy nauczą się łasić. Pogłowie może się zmniejszyć, niektóre formy znikną zupełnie, może też zaniknąć różnorodność gatunków.
Darwin jest obecny w obu formach, w wariancie drugim w sposób oczywisty, w pierwszym nieco mniej. Efekt ewolucyjny sytuacji drugiej to artysta znajdujący odbiorcę, sytuacji pierwszej – artysta znajdujący paśnik.

Wybierzcie coś z powyższego. Tu i tu mogą narodzić się potwory.

poniedziałek, 28 września 2009

Gorycz

Kongres Kultury Polskiej, gorzkie listy i żądania... By sztuka była niezależna, by grosz się na nią sypał i by uczciwie go dzielono... Bo wartości, umysły, misja... Czy naprawdę?
Myślę, że Artświat jest już bytem zbyt hermetycznym byśmy mogli masowo kształtować postawy i hartować serca. Czy zresztą ktoś tego oczekuje? Poza nami samymi?

piątek, 11 września 2009

Czas wina

W moim mieście Winobranie - Bachus na dziewięć dni przejmuje władzę. Pod zgiełkiem jarmarcznych kramów i ludycznych zabaw przyczajona metafizyka.

Kilka lat temu słyszałem wypowiedź duchownego: "Oddając miasto Bachusowi oddajecie je szatanowi!".

Obiecanki-cacanki.

środa, 29 lipca 2009

Kamień węgielny

Spór o halę KDT doprowadził w ubiegłym tygodniu do szturmu policji na w/w halę i późniejszej bitwy ulicznej. Kupcy musieli odejść. Miejsce hali targowej zajmie w przyszłości Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Oczywiście artyści i muzealnicy nie byli tu stroną w sporze, jednak widzę w tej sytuacji jakąś mroczną symbolikę, intruzję.
Czy MSN będzie pamiętać o tych wydarzeniach? Zostaną wstydliwie zapomniane czy staną się elementem mitu założycielskiego i może pożywką jakiegoś zgrabnego performance (pisał już o tym Visual Culture)?
Tak czy tak jest to już część fundamentu.