niedziela, 2 maja 2010

Demokracja w sztuce

W sztuce nie ma demokracji - często słyszymy ten slogan w odpowiedzi na krytykę obowiązującego status quo. Nieźle brzmi - mocno, wyraziście, autorytarnie.
Jak hasło z reklamy. Mentalny wytrych.
Ale co to oznacza w praktyce? Nie ma demokracji, czyli nie należy cenić ani nawet szanować artystów popularnych, których sztuka jest ważna dla wielu widzów, których sztuka ma udział w masowej wyobraźni?
Należy więc celebrować wyłącznie twórców WSKAZANYCH przez wąskie grona wtajemniczonych, uznać dyktat ich gustów i fobii, dać sobie narzucić bohaterów przywiezionych w kuratorskich teczkach...

Właściwie w imię czego?

8 komentarzy:

  1. Nie, należy "tylko" mieć własne zdanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. W imię pieprzonej poprawności polityczno-artystycznej.

    OdpowiedzUsuń
  3. andrzej biernacki9 maja 2010 19:00

    żadnej tam poprawności, tylko w imię pełnego koryta. Wyłącznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. w imię: ja poczekam?

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.youtube.com/watch?v=8y_VFGrGnCE

    OdpowiedzUsuń
  6. własne zdanie i .... sery francuskie

    OdpowiedzUsuń
  7. Liliput czy Guliwer?

    OdpowiedzUsuń
  8. krzywda sobie.

    OdpowiedzUsuń