Minaret Rajkowskiej jeszcze nie wylądował, a już rozpalił umysły i wzburzył krew w żyłach.
O ile sam projekt niespecjalnie mnie porusza, to tocząca się o nim dyskusja pokazała coś ważnego, jeden z niechlubnych aspektów naszej okołoartystycznej codzienności...
Instrumentalne i wybiórcze traktowanie pojęcia wolności wypowiedzi.
Uwagi krytyków dzieła (w tym architektów) zostały potraktowane nie jako głos w dyskusji lecz napiętnowane jako próba cenzury i zamach na swobodę wypowiedzi artystycznej.
Czyżby prawo do swobodnej wypowiedzi miała tu tylko jedna strona?
Może więc Minaret był potrzebny? Choćby po to by obnażyć bezmiar hipokryzji ideologów Artświata...
O ile sam projekt niespecjalnie mnie porusza, to tocząca się o nim dyskusja pokazała coś ważnego, jeden z niechlubnych aspektów naszej okołoartystycznej codzienności...
Instrumentalne i wybiórcze traktowanie pojęcia wolności wypowiedzi.
Uwagi krytyków dzieła (w tym architektów) zostały potraktowane nie jako głos w dyskusji lecz napiętnowane jako próba cenzury i zamach na swobodę wypowiedzi artystycznej.
Czyżby prawo do swobodnej wypowiedzi miała tu tylko jedna strona?
Może więc Minaret był potrzebny? Choćby po to by obnażyć bezmiar hipokryzji ideologów Artświata...
Każdy głos krytyczny traktowany jest jak zamach na święte krowy. Minaret, owszem jest potrzebny, ale wyłącznie jako ta ostatnia kropla. Czas na zmiany.
OdpowiedzUsuńA jesli po prostu najzwyczajniej sie mylisz?
OdpowiedzUsuńKażdy się myli. Każdy głos jest subiektywny, jedynoprawda nie istnieje. Choć niektóre głosy starają się to zasugerować.
OdpowiedzUsuńW tle symbol falliczny- w Wiecznym Mieście pełno takich...
OdpowiedzUsuń