Umarł Michael Jackson. Kolejna postać ze stałej (zdawałoby się obsady) mojego uniwersum. Od kilku lat obserwuję wielką falę śmierci zagarniającą tych, którzy tworzyli obraz naszego świata.
JP II, Holoubek, Beksiński, Kaczmarski, Herbert, Lem, Kawalerowicz, Miłosz, Duda-Gracz, Niemen, Małachowski, Starowieyski, Waldorff...
Pozostawiają puste miejsca, wyrwy, których nikt nie wypełnia, jakby mój świat się powoli rozpadał, zanikał...
JP II, Holoubek, Beksiński, Kaczmarski, Herbert, Lem, Kawalerowicz, Miłosz, Duda-Gracz, Niemen, Małachowski, Starowieyski, Waldorff...
Pozostawiają puste miejsca, wyrwy, których nikt nie wypełnia, jakby mój świat się powoli rozpadał, zanikał...
Tak się dzieje od początku świata. Jedni odchodzą, zastępują ich inni. My tez kogoś zastąpiliśmy i ktoś nas zastąpi.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się, aby ci "nowi" (ta nowość zawsze jest tymczasowa), pamiętali, że nie są ani pierwsi, ani ostatni.
Odśpiewane trzykrotnie "Billy Jean"...
OdpowiedzUsuńŻycie nie znosi pustki.
OdpowiedzUsuń