Czytałem niedawno na "Obiegu" felieton Jakuba Banasiaka pt. "Archeologia polskiego nadrealizmu (historia obrazkowa)"; autor stara się w nim podbudować teoretycznie swą tezę o powrocie surrealizmu do sztuki polskiej w twórczości artystów młodego pokolenia - Ziółkowskiego, Mateckiego, Dunala, Brzeskiego. Zamiar co do niektórych nazwisk uzasadniony (Brzeski), w stosunku do innych (Matecki) nieco mniej. Ale ok, prawo teoretyka/krytyka.
Ale szlag mnie trafił po przeczytaniu poniższego fragmentu:
" (...)Warto pamiętać też o artystach, którzy „ukradli" nadrealizm sztuce współczesnej: Wojciechu Siudmaku, Zdzisławie Beksińskim, Jerzym Dudzie-Graczu i Franciszku Starowieyskim. Każdy zrobił to w innym stopniu i na innym artystycznym poziomie, ale to świat arte polo dźwigany przez tych czterech atlasów polskiej sztuki popularnej na długie lata skompromitował fantazję i zmyślenie, czyniąc z nich synonim kiczu. Jednocześnie to właśnie ci artyści faktycznie zorganizowali plastyczną świadomość Polaków po 1989 r., co dla naszych rozważań powinno być bardzo wymowne.(...)
A szlag trafia mnie z powodu stosowanej przez część krytyków "metody spalonej ziemi" czyli lansowania nowych nazwisk przez zohydzanie starych. To nic innego jak znana z kampanii wyborczych kampania negatywna... Nasuwa się pytanie: dlaczego tak?
Z mroku nadpełza odpowiedź: należy tamte rzeczy usunąć z pola sztuki, wyrzucić napiętnowane poza nawias; inaczej widz zobaczy je obok nowych.
I porówna.
Ale szlag mnie trafił po przeczytaniu poniższego fragmentu:
" (...)Warto pamiętać też o artystach, którzy „ukradli" nadrealizm sztuce współczesnej: Wojciechu Siudmaku, Zdzisławie Beksińskim, Jerzym Dudzie-Graczu i Franciszku Starowieyskim. Każdy zrobił to w innym stopniu i na innym artystycznym poziomie, ale to świat arte polo dźwigany przez tych czterech atlasów polskiej sztuki popularnej na długie lata skompromitował fantazję i zmyślenie, czyniąc z nich synonim kiczu. Jednocześnie to właśnie ci artyści faktycznie zorganizowali plastyczną świadomość Polaków po 1989 r., co dla naszych rozważań powinno być bardzo wymowne.(...)
A szlag trafia mnie z powodu stosowanej przez część krytyków "metody spalonej ziemi" czyli lansowania nowych nazwisk przez zohydzanie starych. To nic innego jak znana z kampanii wyborczych kampania negatywna... Nasuwa się pytanie: dlaczego tak?
Z mroku nadpełza odpowiedź: należy tamte rzeczy usunąć z pola sztuki, wyrzucić napiętnowane poza nawias; inaczej widz zobaczy je obok nowych.
I porówna.