niedziela, 28 czerwca 2009

Spalona ziemia

Pisałem kiedyś (a niedawno podobną kwestię podjęła [b] na Kontrapunkcie) o strategii "spalonej Ziemi" uprawianej przez część naszych ideologów sztuki współczesnej. Strategia ta, polegająca na totalnym zanegowaniu zjawisk i nazwisk niepasujących do obowiązującej doktryny prowadzi do coraz zabawniejszych paradoksów. Usuwa się z pola widzenia wszystko co inne i "nienasze" ogłaszając pozostałą gromadkę twórców głównym nurtem, centrum i epicentrum sztuki współczesnej i w tejże gromadce próbuje się odnaleźć i proklamować uznane kierunki i postawy; "odkryto" tam w ten sposób surrealizm, słyszę coś o powrocie abstrakcjonizmu. Zachowując nazwy podmienia się treść.
Dochodzi do tego deprecjonowanie przeszłości i tradycji, którą często traktuje się tak jak Cortés Azteków.
Czy zawsze będziemy oddawać mocz na groby poprzedników? Dlaczego sztuka współczesna stała się miastem zamkniętym?

1 komentarz:

  1. Sztuka jest dziś produktem i musi sprostać wymaganiom rynku, na którym rządzą korporacje. Widoczna jest ta sztuka współczesna, która korzysta z ochrony korporacji.
    Czy widział ktoś otwartą korporację? Tam gdzie celem jest zysk, stratedzy czytają "Sztukę wojny" Sun Tzu.

    Wartości inne niż złoto? To podejście jest niedzisiejsze. Kto by sobie nimi zawracał głowę.

    OdpowiedzUsuń