niedziela, 15 lipca 2012

Ometkowanie


Czy sztuka powinna być zaangażowana, walcząca, zmieniająca świat? Cóż, o ile tego chce.
To narastało już od jakiegoś czasu; mówiono o naturalnej lewicowości sztuki krytycznej, o prawicowych konotacjach tradycjonalistów, ale gdzieś w tle, w domyśle... Aż w końcu szlam sejmowych korytarzy przesączył się do Artświata i zapłonął tu dumnymi kolorami zgnilizny i rozkładu. Polityczny kolor sztuki stał się dziś wyrazisty i rzucany na pierwszą linię odbioru.
Znakiem czasu są tu wystawy THYMÓS. Sztuka gniewu 1900 – 2011 i Nowa Sztuka Narodowa pokazujące (lub „pokazujące”) sztukę prawicową, niejako opozycyjną wobec dominującej dziś w nurcie głównym lewicującej narracji. Podział to oczywiście sztuczny i spłycający, ale cóż... Ometkowanie się dokonało.
A zaraz potem skończyła się dyskusja o wartościach artystycznych – skoro dziełu lub twórcy towarzyszy wyraźna metka to po co podchodzić bliżej? Po co rozmawiać o jakości artystycznej propozycji skoro ważniejsze staje się, po której stronie barykady dany twórca stoi? Co za wygoda i jakże poręczne narzędzie.
Wolności wypowiedzi artystycznej nie towarzyszy już wolność odbioru. Słowo krytyki wobec obecnego panteonu natychmiast jest piętnowane, krytyczny widz zaliczony w poczet prawicowych oszołomów. Ometkowany.
Kiedyś jednym z możliwych aspektów sztuki było pobudzanie odbiorcy do myślenia. Ach, ta szalona młodość!

piątek, 27 kwietnia 2012

Rewolucje ewolucje


Rewolucja w sztuce to dobrze brzmi. Sprawdzony mem, nośne hasło. Fajnie się o tym czyta jeszcze fajniej pisze. Zmiana pokoleń, wchodzi nowe, ożywczy powiew....
O ile nie znamy historii sztuki.
Łatwo zgrabnym hasełkiem i zręczną retoryką obalać dorobek poprzedników, wyśmiewać ich idee, ale co potem? Jakże szybko dezaktualizują się manifesty, jak krótko trwają kolejne „izmy”...
Jak szybko kostnieje awangarda.
A presja rośnie, na trupach poprzedników rosną coraz dziwaczniejsze kwiaty. Czasem coś przetrwa, choćby zdobycze kubizmu jako wzorki na filiżankach. Paradygmat aktualności najbardziej zdradził futurystów, których dzieło pochowano razem z Mussolinim... I zawsze wielkie słowa. Że trzeba edukować społeczeństwo, otwierać ludzkie dusze, przekraczać i pouczać... Zrzucać starców z piedestałów i samemu zajmować jeszcze ciepłe miejsca...

Dzisiejsze rewolucje artystyczne nie są wcale mniej zabawne choć inne od strony metody – dokonywane w hermetycznych przestrzeniach wobec garstki starannie dobranych świadków. Poza ogółem, ponad tłumem, poza dyskusją... Trafiają wprost do annałów nie dotknąwszy po drodze stopą ziemi.