piątek, 16 października 2009

Ryk jelenia

Historia strachu przed pięknem jest historią ciekawej patologii sztuki współczesnej. Od kiedy zakodowano przysłowiowego jelenia na rykowisku lub łabędzia w stawie jako symbole artystycznego dna i bezguścia, artyści starają się trzymać od tego jak najdalej. A nawet jeszcze dalej; margines bezpieczeństwa poszerza się skokowo obejmując obecnie wszystko co dawniej uznawano za piękne, grę kolorów, perfekcję formy, temat…
Przedstawienia sielskie i estetyczne stały się wstydliwe, ewentualnie wstydliwie komercyjne i forma sztuki wysokiej stawała się coraz bardziej szorstka, antyestetyczna, toporna. Ze strachu przed tandetą zarąbano piękno.
A może po prostu pokazanie piękna było zbyt trudne, ryzyko popadnięcia w cukierkowość zbyt wysokie? Tak czy inaczej kategoria piękna przestała funkcjonować w sztuce nowoczesnej, stała się podejrzana a określenie "ładny obraz" zdecydowanie nie jest już komplementem. Oczywiście uzasadniono to lawiną wielkich słów i szczytnych deklaracji - że sztuka zaangażowana, że nowa estetyka, że kajdany warsztatu i marsz ku przyszłości. I czasem pewnie tak.
Ale widzę też za fasadą górnych doktryn zwyczajny strach. Strach, że pokazać piękna się nie uda, że to zbyt trudne, zbyt ulotne, zbyt łatwe do wyśmiania…
Strach przed rykiem jelenia i lotem łabędzia.
Odwagi.

3 komentarze:

  1. Myślę,że to coś więcej niż tylko lęk przed własną niemocą twórczą w ukazywaniu piękna. Powszechność tej wrogiej pięknu propagandy świadczy, że korzenie tkwią w wizji człowieka, który wprawdzie powinien być "śliczniusi", ale nigdy piękny. Wtedy staje się podejrzany i niebezpieczny. Człowiek i jego wytwory są bowiem - w świetle tej filozfii - dziećmi zła, budzącym co najwyżej odrobinę ckliwość swą szczenięcą bezradnością...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację. Dziękuję i przepraszam.

    OdpowiedzUsuń