wtorek, 21 lipca 2009

Lądowanie

Minaret Rajkowskiej jeszcze nie wylądował, a już rozpalił umysły i wzburzył krew w żyłach.
O ile sam projekt niespecjalnie mnie porusza, to tocząca się o nim dyskusja pokazała coś ważnego, jeden z niechlubnych aspektów naszej okołoartystycznej codzienności...
Instrumentalne i wybiórcze traktowanie pojęcia wolności wypowiedzi.
Uwagi krytyków dzieła (w tym architektów) zostały potraktowane nie jako głos w dyskusji lecz napiętnowane jako próba cenzury i zamach na swobodę wypowiedzi artystycznej.
Czyżby prawo do swobodnej wypowiedzi miała tu tylko jedna strona?

Może więc Minaret był potrzebny? Choćby po to by obnażyć bezmiar hipokryzji ideologów Artświata...

4 komentarze:

  1. Każdy głos krytyczny traktowany jest jak zamach na święte krowy. Minaret, owszem jest potrzebny, ale wyłącznie jako ta ostatnia kropla. Czas na zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  2. A jesli po prostu najzwyczajniej sie mylisz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy się myli. Każdy głos jest subiektywny, jedynoprawda nie istnieje. Choć niektóre głosy starają się to zasugerować.

    OdpowiedzUsuń
  4. W tle symbol falliczny- w Wiecznym Mieście pełno takich...

    OdpowiedzUsuń