niedziela, 19 kwietnia 2009

Jak kleszcze

„No public money – no art” - Krasnale dotknęli wstydliwej prawdy. Stanowi ją kilka kamieni hańbiących, dziś odniosę się do najcięższego – do pogardy.
Dlaczego część sztuki współczesnej tak gardzi „przypadkowym” widzem? Widzem z ulicy, który nie jest artystą ani krytykiem/teoretykiem/historykiem sztuki?
Z kimś takim nie nawiązuje się dialogu, nie bierze poważnie jego opinii na temat dzieła, nie traktuje jako partnera. Za to jakże chętnie się go obraża (jako kołtuna i ignoranta), atakuje „artystyczną” prowokacją, definiuje jako kołtuńskie kuriozum... A kiedy widz uliczny pojawia się w progach np. rankingowego BWA jest traktowany trochę jako intruz, który przecież i tak nie zrozumie...
Ale jego pieniądze nie śmierdzą. Niech płaci, utrzymuje instytucje i artystów, niech karmi, niczym wół grona uwieszonych do podgardla kleszczy, niech kupuje dzieła sztuki...

Oczywiście niech sam ich nie wybiera, bo przecież nie potrafi.

28 komentarzy:

  1. Katarzyna Kozyra stwierdza: "widz przyszedł obejrzeć zdarzenie, które odbywa się dla niego i wobec niego. Jest więc za nie odpowiedzialny".
    Serwujemy widzom ciężkostrawne potrawy lub przeciwnie dostarczamy "rozrywki" i traktujemy jak gawiedź, z poczuciem wyższości, jak kogoś gorszego, bo nie ma statusu specjalisty, odpowiedniego dyplomu, stanowiska. Gardzimy jego gustem, ale nie pomagamy go zmienić.

    Widza, który ma odrębne zdanie kijem, a marchewka na Zachętę kiedy zgadza się z nami lub kupi co trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. no bo jak uliczny widz lubi kicz to trzeba go oświecić nieboraka :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko po co zmuszać do kupowania czego nie lubi?

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubimy coś, ale na ogół kupujemy to, co jest modne, nikt nas do tego nie zmusza, robimy to sobie sami:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Igorze Myszkiewiczu, nieanonimowy autorze tego bloga. Może i nie odzywałbym się tu, bo rozumiem, że lubisz narzekac i Twoje prawo. W powyższym wpisie zarzucasz mi jednak coś, co jest potwarzą i zarzutem skrajnie niesprawiedliwym. Udowodnij mi proszę pogardę i obrażanie. Nazywanie kołtunem. Niechęć do "widza z ulicy". Proszę, przyprowadź mi kogoś, kto poczuł się zlekceważony traktowaniem go w galerii. Jesteś kłamcą i potwarcą! Nigdy przez wszystkie lata pracy w BWA nie przeszło mi przez myśl lekceważenie odbiorców. Nazywanie ich kołtunami czy jakakolwiek forma obrażania. Jeśli nie potrafisz odróżnić stawiania problemów i propozycji, pokazywania tego, co nie tylko według mnie ważne w dzisiejszej sztuce od obrażania i prowokacji, to tylko mi smutno i głupio. Czekam na przykłady obrażania i lekceważenia. A co do kleszczy i podgardla, to Twoje obrazy jeżdżą do Gorzowa na Salon Jesienny na przykład za te same właśnie pieniądze. Katalog tamże wydany i zawierajacy reprodukcje Twoich prac także samo z tej podatniczej krwawicy. Komiks Twój do wglądu publiczności w tym obrzydliwym BWA.
    Pracujesz w Muzeum też zdaje się utrzymywanym przez podatników, dyszących pod jarzmem artystów, bezwzględnie zabierajacych ich wdowi grosz.
    Czekam na zeznania zlekceważonych widzów. I smutno mi tylko i głupio, że traktowałem Cię dotychczas jak kogoś choć krytycznie, to jednak życzliwego.
    Wojciech Kozłowski

    OdpowiedzUsuń
  6. jasne, że nikt nie pogardza wprost. To jest robione w białych rękawiczkach. Proszę poczytać komentarze np. u Krytykanta. Oczywiście Pan był tam gościem specjalnym, dlatego nie odczuwał Pan pogardy. Nie była zaadresowana do Pana. Zapewniam, że jest tak jak w powyższym wpisie.

    Nie omawiamy tutaj działalności instytucji artworldu lecz skupiamy się na patologiach. Nasze oceny czasami mijają się z rzeczywistością, może kogoś ranimy "gdzie drwa rąbią...", przepraszam jeśli tak jest, wydaje mi się jednak, że naszym wspólnym celem jest równouprawnienie artystów wszystkich dziedzin sztuki, dopuszczenie ich do głosu, do prestiżowych galerii i instytucji.
    Kiedy mówimy o pieniądzach to mówimy o dużych pieniądzach, a nie o transporcie wystawy, czy reprodukcji w katalogu. Jeśli debiutujący kurator dostaje od Zachęty 100 tys. zł na organizację wystawy to się dziwię i przyglądam i widzę zawsze te same nazwiska, nie widzę uzasadnienia (nie przemawia do mnie).

    Nie ma tu na blogu nigdzie adresów, nazwisk i nazw (poza tymi ze świecznika), są ogólne dywagacje. Używanie nazwiska domniemanego autora to brak taktu, a może i coś więcej. Skoro zna Pan autora, należało załatwić sprawę na realnym gruncie.

    Przykłady. Proszę sięgnąć do tekstów dotyczących Daniela Olbrychskiego, czy osób protestujących np. przeciwko „Piramidzie Zwierząt”, „Pasji”, Nowym Dawnym Mistrzom czy dotyczącym niedawnej awantury w Gdańsku. Proszę śledzić blog DRUGI OBIEG - tam na bieżąco umieszczam przykłady. To np. min. Artystyczny Słowniczek Rastra. Żart - obraźliwy. Argumenty krytyków i kuratorów niejednokrotnie obrażają inteligencję widza.
    I na koniec uwaga - nie jesteśmy wrogami sztuki nowoczesnej, ale na tym tak niewymiernym terytorium należy sformułować przejrzyste zasady. Bez tego jedni drugich będą posądzali o nadużycia. Bez tego będą miały miejsce patologie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Najmniejszej ochoty nie mam na polemike. Tylko w jednym momencie - anonimowość jest może i istotną wartością Internetu przy zagrożeniu zdrowia i życia - patrz blogerzy z krajów totalitarnych. A i to występują pod nazwiskami coraz częściej. jeśli ktoś pracuje ze mną drzwi w drzwi w dotowanej instytucji i używa takich jak powyżej argumentów, nich przynajmniej ma odwagę się ujawnić w swej niezmierzonej hipokryzji. Bzdury o pogardzie prosze sobie przemyśleć i spojrzeć we własne raczej oczy. WK

    OdpowiedzUsuń
  8. Wojtek!

    Przeczytałem uważnie swój post i nie znalazłem w nim konkretnego wskazania na jakąkolwiek konkretną osobę, nie użyłem Twojego nazwiska ani nie miałem na myśli Ciebie, tym bardziej, że jak słusznie wspominasz w swojej replice, współpracowało się nam dobrze.

    Jeżeli poczułeś się zaatakowany to oczywiście przepraszam, nie było to moją intencją.

    W toczącej się dyskusji o sztuce współczesnej stoję w obozie klasyków i pewne rzeczy wyglądają stamtąd inaczej, o czym staram się pisać. Mój blog nie rości sobie prawa do bezstronnej analizy, jest raczej miejscem prezentacji subiektywnych poglądów. Jego język bywa obrazowy co wynika z mojego osobistego zamiłowania do estetyki groteski. W centrum zainteresowania znajdują się tu raczej patologie niż reguły.

    Anonimowość autora bloga jest czysto symboliczna i łatwa do dekonspiracji, wynika raczej z tego, że wolałbym dyskutować o ogólnych problemach i definicjach nie tracąc czasu na wycieczki osobiste.

    Podsumowując: Tekst "Jak kleszcze" nie jest personalnym atakiem na Wojciecha Kozłowskiego, jego personalny kontratak na moją osobę zniosę jak mężczyzna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Igor, jesli to nie jest personalny atak, to ja jestem b.ciekawy, jak by takowy wygladal. Przeczytalem dokladnie, kilka razy to co napisales. Wydzwiek jest jednoznaczny. Intsytucja, ktora gardzi, ale wykorzystuje. Oczywiscie Twoim świetym prawem jest prawo do krytyki i nie o to mi chodzi. Nie da sie jednak dyskutowac o "ogólnych problemach' bez odniesienia ich do wycieczek osobistych. Zwlaszcza, ze Twoj status i Twoje chociazby liczne spoleczne funkcje nie ustawiaja Cie w roli 'przecietnego" i "zwyklego" widza.Twoje teksty odbieram takze w ich kontekscie.Niech Ci bedzie, nadal mi jednak glupio i smutno i jak to sie romantycznie mówi - "nic juz nie będzie takie, jak dawniej". Prawa do krytyki nikomu nie odbieram, wolalbym jednak, zeby mowic, jak jest, a nie stawiac teze, nie trudzac sie nawet jej dowodzeniem. Trudno, nigdy nie myslalem, ze jest milo.WK

    OdpowiedzUsuń
  10. Wojtek

    Zapewniam, że atak personalny byłby nie do pomylenia z czymkolwiek innym. I powtarzam, że omawiany post nim nie był.

    Moje opinie wynikają z obserwacji szeregu źródeł, dyskusji zarówno toczonych w środkach publicznych jak i kuluarowych, wypowiedzi osób mniej lub bardziej znanych, działań niektórych instytucji. Trwają zmagania o definicje, pryncypia i rząd dusz.
    Pewne rzeczy dostrzegam właśnie z racji pełnionych funkcji i działań.


    Wolę rozmowę o problemach ogólnych i definicjach ponieważ nie chcę sprowadzać dyskusji do sporów personalnych czy osobistych kłótni (z wyzwiskami, epitetami i płynącymi stamtąd zrażeniami i animozjami). Fakt, że się z kimś w kwestiach artystycznych nie zgadzam nie oznacza automatycznie, że staje się moim osobistym wrogiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. "W stół uderzysz nożyce sie odezwą."
    Panie WK ten blog naprawdę nie robi personalnych wycieczek, a że Panu się kojarzy? Chyba trzeba tak jak w filmach umieszczać uwagę "zbieżność przypadkowa".
    Do głowy mi nie przyszło, że Legion pisze o BWA ZG, choć BWA ZG leży w polu jego obserwacji bo jest rankingową galerią.

    OdpowiedzUsuń
  12. A właściwie czemu WK wziął to do swojego BWA? Jedno mamy?

    OdpowiedzUsuń
  13. Panowie pracują ze sobą drzwi w drzwi i porozumiewają się ze sobą za pomocą internetowego bloga. Zabawne

    OdpowiedzUsuń
  14. WK zapewne na co dzień spotyka się z podobnymi zarzutami, dlatego potraktował je osobiście. Nie znam BWA ZG, może tam wszystko jest cacy, ale nawet jeśli tak jest, rozsądnie jest przemyśleć cudze zarzuty.

    OdpowiedzUsuń
  15. smutne to jest to, że skoro ze sobą o tym rozmawiali, WK nie traktował poważnie tego co sądzi Legion. olał go, czy jak? ale to nie pogarda, bo Legion jest artystą a nie widzem, widzów sie szanuje

    OdpowiedzUsuń
  16. Bo Legion pisze tak w ogóle, a WK jest skarżypytą "mamo, on mi zabrał łotatkę!!!",

    OdpowiedzUsuń
  17. zamiast załatwić sprawę w cztery oczy wyszło szydło z BWA:)))

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatni naprawdę raz - Pani Beato Wąsowska - nie spotykam się zbyt często z tymi zarzutami - a jeśli tak, to przynajmniej nie od osób. które znam. Nikogo nie olewam, nikim nie gardzę, staram się jak mogę .Z Igorem wyjaśniliśmy sprawy. Do widzenia Państwu.WK

    OdpowiedzUsuń
  19. I jeszcze jedno, wyjasnił mi Igor a ja rozumiem, że cyt."Fakt, że się z kimś w kwestiach artystycznych nie zgadzam nie oznacza automatycznie, że staje się moim osobistym wrogiem.". I w tym sensie rozumiem "sobie wyjasnienie", co też niniejszym czynię, przyjmuję do wiadomości i żegnam Państwa po raz wtóry.WK

    OdpowiedzUsuń
  20. Panie Wojtku,
    „nie spotykam się zbyt często z tymi zarzutami - a jeśli tak, to przynajmniej nie od osób. które znam. Nikogo nie olewam, nikim nie gardzę, staram się jak mogę.” Wierzę Panu, choć interpretuję nieco inaczej. Moja wypowiedź miała Pana wesprzeć, miała uświadomić komentującym, że być może musi się Pan zmagać z takim zarzutami na co dzień, i jeśli naprawdę nie ma Pan sobie nic do zarzucenia może być Panu przykro. Mój komentarz był Panu życzliwy.

    Przekonuje mnie Legion pisząc:„W toczącej się dyskusji o sztuce współczesnej stoję w obozie klasyków i pewne rzeczy wyglądają stamtąd inaczej, o czym staram się pisać. Mój blog nie rości sobie prawa do bezstronnej analizy, jest raczej miejscem prezentacji subiektywnych poglądów. Jego język bywa obrazowy co wynika z mojego osobistego zamiłowania do estetyki groteski. W centrum zainteresowania znajdują się tu raczej patologie niż reguły.
    Anonimowość autora bloga jest czysto symboliczna i łatwa do dekonspiracji, wynika raczej z tego, że wolałbym dyskutować o ogólnych problemach i definicjach nie tracąc czasu na wycieczki osobiste.”
    Mam Panu za złe, że zdekonspirował Pan Legiona. Ja także chcę rozmawiać o „problemach i definicjach nie tracąc czasu na wycieczki osobiste” a doświadczyłam już wielu przykrości wynikających z faktu, że ujawniłam swoje nazwisko.

    Uczestnicząc w dyskusjach próbuję weryfikować własny punkt widzenia. Odnoszę wrażenie, że obieg oficjalny ma licencję na Prawdę i żadna polemika nie jest mu potrzebna, ja w każdym razie czuję się tam niechciana.
    To wspólne blogowanie traktuję jak turniej, kto celniej zobrazuje, kto pierwszy zauważy, to przynajmniej dla mnie bardzo inspirujące, a co najważniejsze podobają mi się powstające z tej inspiracji prace. To naprawdę twórcze. Mam nadzieję, że nie tylko dla mnie, sądząc po efektach nie tylko. Świetne prace Krasnali, Znakomite prace Legiona.

    Oczywiście nie zawsze mamy rację, ale tylko w ten sposób możemy wypowiedzieć własne zdanie. Wydaje mi się, że współtworzymy coś naprawdę wartościowego. Nie wiem jaki będzie ostateczny rezultat, jednak owoce są coraz lepsze. Nawet Jazon zaczął ilustrować swoje cytaty. W gruncie rzeczy odnosimy się do tych samych kwestii, każdy inaczej, zawsze artystycznie. Wiele spojrzeń na to samo. Dla mnie super! Czekam niecierpliwie kto się objawi następny.

    Uważam, że należny rozważyć racje oponentów. Zawsze to robię, patrzę na ten sam problem z wielu stron. Próbowałam i próbuję się przyłączyć do waszych dyskursów. Bez echa. Projekt „Nie bez Kozyry” nie zainteresował awangardy, a przecież trudno go traktować jak klasykę. Ten projekt jest wspomnianym przez Pana „stawianiem problemów i propozycji, pokazywaniem tego, (…) ważne w dzisiejszej sztuce”. Nie jest komercyjny, jest bardzo serio. Chyba nawet za poważny. Jest tak serio, że mnie samej chwilami robi się z nim źle.
    Moim zdaniem w dzisiejszej sztuce ważne są granice w świecie bez granic (czy na pewno bez?), wciąż w taki lub inny sposób przez kogoś przesuwane i przekraczane. Przez kogo? Kiedy? Dlaczego? Z jakiego powodu? W jakim celu? Cieszę się, że pojawiły się jakieś głosy, które korespondują z moim punktem widzenia, blogi: The Krasnals, Drugi Obieg, Kanibalia głosy w komentarzach Arteonu i w innych miejscach. Wszystkie one pokazują, że nie tylko ja widzę problem, że widzi go więcej osób. To dodaje otuchy.


    Mam nadzieję, że kiedyś wreszcie uda nam się porozumieć. Kiedy? Wtedy kiedy wszystkie obiegi znajdą się w obiegu :), kiedy rankingowe galerie otworzą się na sztukę, która nie jest może najbardziej nowoczesna, ale która porusza równie ważne, o ile nie ważniejsze zagadnienia. Dla polskiego odbiorcy nie jest istotne co myśli intelektualista w NY, jest ważne to, co widać z naszej perspektywy. Rozumiał to Duda Gracz i odpowiadał, nie podlizywał się odbiorcy, dźgał go, mówił mu „spójrz w lustro”. Niestety dla niego, jego sztuka powstawała w czasach kiedy publiczność była wyćwiczona w odczytywaniu drugiego dna. Dziś kiedy liczy się dosłowność, jej filtr daje taki oto opłakany rezultat „Duda-Gracz maluje karykaturalne obrazy w burych kolorach przypominające kiepskiej jakości ilustracje do bajek. Bohaterami tych obrazów są według autora typy prowincjonalno-gminne, ale tak naprawdę trudno zrozumieć, co te przykre dla oka wizje mają wspólnego z naszą rzeczywistością i dlaczego tak bardzo bawią polską publiczność. O tym jak bardzo bawią, świadczą rekordowe ceny obrazów Dudy Gracza osiągnięte na aukcjach w 1996 roku: 45 tys. zł za dużą, olejną "Fantazję tatrzańską", 27 tys. zł za "Spacerek". Duda-Gracz lubi się powoływać na polskość (arte-polskość?) swoich obrazów, a nowobogacka publika najwyraźniej uważa, iż malowane olejnymi farbami karykatury to absolutnie coś najlepszego, na co stać polskich malarzy.” Tak wiem, to żart, ale bardzo mnie boli, jestem pewna, że bardzo dotykał JDG. To jest niesprawiedliwe i wobec JDG i wobec odbiorców jego prac.

    I czy nie ma tu lekceważenia, nie ma pogardy? Same fakty. Szkoda, że tak samo nie są dziś przez Raster komentowane np. ceny prac Sasnala, Uklańskiego. Aż kusi by zacytować „O tym jak bardzo bawią, świadczą rekordowe ceny obrazów …". Skopać rywala, czy to jest uczciwe? Czy to jest fair?

    I jeszcze jedno: „Fakt, że się z kimś (…) nie zgadzam nie oznacza automatycznie, że staje się moim osobistym wrogiem.” Nie tylko na terytorium sztuki. Pozdrawiam.

    ps. Występuję tu jako [b].

    OdpowiedzUsuń
  21. Opinia o jakimś mechaniżmie sztuki.
    Pan z BWA robi awanturę. Poczuł się dotknięty?
    Tak agresywnie reaguje...
    Potem po angielsku wychodzi.
    Wsypał się Pan ze swoimi wyrzutami sumienia, pracowniku BWA :)

    Cenzor z Pana przedni.

    OdpowiedzUsuń
  22. no właśnie, stara się..
    pomachał szabelką..
    zerwał maski, dobrze, że nie zawołał na pomoc mamy.
    gdyby mógł, ocenzurowałby nam zabawki.
    jak tak dalej pójdzie, będzie mógł, on albo jemu podobni, cenzura się pleni, przynajmniej w TVP :():

    OdpowiedzUsuń
  23. Chciałam przypomniec , że wciąż trwa proces Doroty Nieznalskiej...

    OdpowiedzUsuń
  24. GAZETA NIEWYBORCZA23 kwietnia 2009 20:07

    Wraca problem Dudy... tak samo ludziom się wmawiało, że to kicz jak się teraz wmawia publice, że tendencje wywodzące się z graffiti, pop-artu, itd są bogate w wartości artystyczne.
    Mogą być, ale najczęściej nie są.
    Są postprodukcjami bez pomysłu, a dyktowanymi modą i koniunkturą. Londyn ma Saatchiego, Warszawa ma Raster. To tacy chińczycy którzy robią coś z niczego.Robią to niesamowicie dobrze. I na tym dramat polega, że "człowiek z ulicy"(tzn np. licealista,humanista,student,pracownik teatru czy wykształcony nuworysz)
    nie potrafi oddzielić ziarna od plew i najczęściej wychodzi zniesmaczony myśląc, że się z niego robi idiotę.
    Czyta o tym jak się rozwijała sztuka wieku zeszłego, próbuje przeglądać pisma o sztuce, nie jest "ignorantem z ulicy".
    Gdy wchodzi do galerii, czuje się osaczony bełkotem prac nieprzemyślanych, efekciarskich i robionych pod sprzedaż lub zaplanowaną karierę.
    On ma prawo nie czuć się z tym dobrze.
    I powtarzam! Nie dlatego że jest głupi!
    Są też galerie , które mają "renomę", mają ją i FGF i Napiórkowska. Nie tylko jednak marka galerii jest ważna ale i jakość w ramach zbudowanej marki.

    OdpowiedzUsuń
  25. Masz rację. Tu nie chodzi o wartości w sztuce, ale o kariery artystyczne.
    więcej w DRUGIM OBIEGU :)

    do A. Starmak
    Jeśli chodzi o Nieznalską - prześledź dyskusję w Arteonie.
    Nadal twierdzę, że przyczyną większości nieporozumień, afer, zadym jest nie cenzura lecz nonszalancja i brak kompetencji. Spotykam się z nią na każdym kroku. Prawo? O prawie nikt z artystów nie chce ze mną rozmawiać. Słyszę "po co ci to?", "szkoda czasu", "nic się nie da zrobić", "i tak nic nie zmienisz".

    Jeśli z takim założeniem bierzemy się za bary z życiem przegramy. Wygrana zaczyna się w umyśle. Aby wygrać trzeba chcieć wygrać. Trzeba wierzyć w wygraną.

    "Bez obywatelskiej, choćby małej odwagi żadne demokracje, procedury, ani prawa własności nie mogą być dobre". Stwierdza Jacek Żakowski w ostatniej Polityce.

    A Krystyna Janda w innym miejscu mówi "Każdy artysta ma prawo do wypowiedzi artystycznej na każdy temat. Wielkie i piękne prawo. Z takich wypowiedzi urodziła się sztuka wielokrotnie. Ale to musi być coś więcej niż fizjologia, nawet życie."

    Dorota Nieznalska ma prawo formułować własny przekaz, co nie znaczy, że jest on wartościowy. Animatorzy powinni ją chronić, powinni przewidywać problemy, mieć gotowe odpowiedzi na wszelkie możliwe zarzuty. Powinni znać prawo i znać widza. DN robiła swoje, niekompetentni okazali się podobnie jak ostatnio w CSW, jak wcześniej w Gdańsku urzędnicy. Stosują strategię uników, ale to droga do nikąd. Wykorzystają ją przebiegli karierowicze, bo znacznie łatwiej wywołać skandal niż zrobić wartościowe dzieło sztuki.

    OdpowiedzUsuń
  26. Czas na małe podsumowanie - ciekawa dyskusja wynikła z nieporozumienia. Jazonie, [b] - dziękuję za słowa wsparcia.

    Dla mnie wniosek, że muszę pisać czytelniej by dywagacje ogólne pozostały dywagacjami ogólnymi.

    OdpowiedzUsuń
  27. ...koniecznie czytelniej. I jeszcze ucałuj Rebekę.

    Przykro mi. POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń